Filolodzy angielscy nie garną się do pracy w szkołach. Te mają coraz większe problemy ze znalezieniem nauczycieli. W województwie mazowieckim aż 63 placówki szukają rąk do pracy.

Nauczycieli angielskiego brakuje też w województwie śląskim (21 placówek szuka filologów), pomorskim (22) i małopolskim (24). W pozostałych województwach po kilka, kilkanaście szkół szuka ma braki kadrowe.

Najgorsza sytuacja jest w dużych miastach – Warszawie, Krakowie, Trójmieście. Tu rynek pracy oferuje filologom lepiej płatne i mniej frustrujące miejsca pracy.

- Praca w szkole publicznej to dla mnie i moich kolegów ostateczność – mówi Agata, studentka II roku filologii. – Chodzi przede wszystkim o wynagrodzenia. Gdzie indziej jesteśmy w tanie zarobić dużo więcej, a wakacje tego nie rekompensują. Poza tym w związku z niżem demograficznym to zawód bardzo niepewny – dodaje.

Dyrektorzy szkół widzą jeszcze kilka innych problemów. Największym jest rozdrobnienie etatów. Większość szkół, które umieściły soje oferty pracy na stronach internetowych kuratorium, oferuje po kilka- kilkanaście godzin. Niewiele jest takich, które chcą przyjąć nauczyciela na cały etat. Tu największy problem mają szkoły w małych miejscowościach. – W Warszawie czy innym dużym mieście jest szansa na dozbieranie godzin w innych szkołach, tak żeby wyszedł ostatecznie cały godzin. U nas nie ma na to szans, a odległość od miasta wojewódzkiego to kilkadziesiąt kilometrów. Często słyszę, że za dojazd do mojej szkoły nauczyciel zapłaci więcej niż zarobi – mówi dyrektor jednej ze szkół.