Wszystkie kluby opozycyjne opowiedziały się za przeprowadzeniem ogólnokrajowego referendum w sprawie reformy edukacji podczas debaty sejmowej nad nim, która odbyła się w Sejmie w nocy z wtorku na środę. Za skierowaniem wniosku do komisji opowiedział się PiS.

Debata nad obywatelskim wnioskiem, pod którym podpisało się ponad 910 tys. osób, rozpoczęła się po godzinie 21. we wtorek, skończyła po 1. w nocy - trwała ponad 4 godziny, w tym ponad godzinę samo przedstawienie uzasadnienia do niego.

Pytanie referendalne, które chcą zadać obywatelom autorzy wniosku, brzmi: "Czy jest Pani/Pan przeciw reformie edukacji, którą rząd wprowadza od 1 września 2017 roku?".

"Wprowadzaniu reformy towarzyszyły kłamstwa, nieprawdy, powtarzane do tej pory; towarzyszył chaos, zamęt, a jednocześnie wprowadzenie wszystkich w błąd. Ale nie jest tak, że kłamstwo sto razy powtórzone stanie się prawdą" - powiedział prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz uzasadniając wniosek obywatelski.

Przedstawił - jak mówił - szereg kłamstw w sprawie reformy edukacji. Według niego nieprawdą jest, że reforma została skonsultowana, dzieci nie zauważą różnicy, gimnazja się nie sprawdziły, reforma wyrówna szanse edukacyjne, reforma jest bezkosztowa, a nikt z nauczycieli nie straci pracy.

Zdaniem prezesa ZNP nieprawdą jest też to, że reforma jest już wdrożona i nie da się jej odwrócić. "To nie my narzuciliśmy szaleńcze tempo procedowania ustawy" - powiedział. "Na każdym etapie można było powstrzymać zmiany" - dodał.

Przypomniał, że przeciwko wprowadzeniu reformy strajkowali nauczyciele, protestują też rodzice, którzy każdego 10. dnia miesiąca nie posyłają dzieci do szkoły. "Po dwóch miesiącach uświadamiania ludziom, co się naprawdę kryje za tzw. reformą, poparcie dla referendum oświatowego wzrosło - według ostatniego sondażu CBOS - do 62 proc" - powiedział Broniarz.

Przedstawiając stanowisko PiS wobec wniosku obywatelskiego Dariusz Piontkowski (PiS) przypomniał, że reforma edukacji jest w programie PiS od wielu lat. Wskazał, że program zmian utrwalił się hasłowo w opinii publicznej jako likwidacja gimnazjów, ale chodzi w nim tak naprawdę o gruntowną zmianę całego systemu oświaty. Według niego, społeczeństwo ją zaakceptowało, o czym świadczy zwycięstwo PiS w wyborach prezydenckich i parlamentarnych.

Zapowiedział, że PiS "szanując podpisy Polaków pod wnioskiem referendalnym" proponuje skierować wniosek do prac w komisji.

Urszula Augustyn (PO) wskazywała, że PiS zapowiadało, że będzie szanować głos obywateli. Przywoływała słowa prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego sprzed kilku lat, że "trudno wyobrazić sobie sprawę bardziej nadającą się do powszechnego głosowania niż kwestie związane z relacją rodzice - dzieci i prawem rodziców, żeby o swoich dzieciach decydować". "Mówimy sprawdzam, żądamy referendum" – oświadczyła.

"Nowoczesna wspiera to referendum chociaż zdajemy sobie sprawę, że jest bardzo późno, ale na odwrócenie złych zmian nigdy nie jest za późno" - podkreśliła Katarzyna Lubnauer (Nowoczesna). Podobnie jak Broniarz mówiła, że reforma edukacji oparta jest na kłamstwie. Jak oceniła, Polacy zauważyli te kłamstwa i zrozumieli, że gimnazja są szansą dla dzieci. Dlatego, jak mówiła, 62 proc. Polaków chce referendum, "po to, by powiedzieć gromkie +nie+ waszej reformie".

Za przeprowadzeniem referendum opowiedział się też Tomasz Jaskóła (Kukiz'15). Przywołał artykuł 4. konstytucji, który głosi, że władza zwierzchnia należy do obywateli. "I co do zasady klub Kukiz'15 jest zwolennikiem referendum i takie referendum będziemy oczywiście popierać" - powiedział. "Przez lata wspieraliśmy referenda" - dodał.

"Apeluję do was posłanki i posłowie: ogarnijcie się. Edukacja to ważna dziedzina, to przyszłość. Nie niszczcie przyszłości młodym ludziom. A jeśli chcecie być w porządku wobec suwerena, pozwólcie się wypowiedzieć ludziom w referendum w sprawie reformy. Zacznijcie być przyzwoitymi" – powiedział Krystian Jarubas (PSL).

Minister edukakcji narodowej Anna Zalewska podziękowała posłom za debatę. "Każda debata o edukacji jest ważna. Ale wtedy gdy dyskutujący posługują się manipulacją, nieprawdami, półprawdami i zwyczajnym kłamstwem jest niebezpieczna. Dlatego że wzbudza emocje i niepokoje" – powiedziała szefowa MEN.

Podkreśliła, że reforma edukacji jest m.in. "po to, by pokazać, żeby udowodnić społeczeństwu, że państwo nie jest teoretyczne; że prawo nie jest tylko na papierze; (…) że musimy pamiętać, że za rok, za dwa, za dziesięć, zmieni się rzeczywistość i trzeba ją dostosowywać do młodego człowieka". Istotą reformy, jak podkreślała minister, jest m.in. poprawa jakości kształcenia, bezpieczeństwo, małe klasy, jednozmianowość, ograniczenie testów, dyskutowanie z młodymi ludźmi.

Zalewska powiedziała, że "miliony Polaków zdecydowały o tym, że Zjednoczona Prawica będzie rządziła" i - jak dodała - jest ona zobowiązana, by realizować swój program. Przekonywała, że zmiany poddano szerokim debatom, dyskusjom i konsultacjom.

Na zakończenie debaty wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki poinformował, że "do głosowania nad wnioskiem o przeprowadzenie referendum Sejm przystąpi w bloku głosowań".

Pomysłodawcą referendum jest ZNP, a w skład komitetu wspierającego inicjatywę wchodzą przedstawiciele partii politycznych, stowarzyszeń, organizacji i ruchów społecznych, m.in. "Rodzice przeciwko reformie edukacji", koalicja "Nie dla chaosu w szkole", Krajowe Porozumienie Rodziców i Rad Rodziców, Społeczne Towarzystwo Oświatowe, Krajowe Forum Oświaty Niepublicznej, OPZZ, PO, Nowoczesna, Razem i Inicjatywa Polska.

Zgodnie z reformą edukacji w miejsce obecnych pojawią się 8-letnie szkoły podstawowe, 4-letnie licea ogólnokształcące, 5-letnie technika i dwustopniowe szkoły branżowe; gimnazja zostaną zlikwidowane. Reforma oświaty rozpocznie się od nowego roku szkolnego, czyli od roku szkolnego 2017/2018. Uczniowie kończący w tym roku klasę VI szkoły podstawowej staną się we wrześniu uczniami VII klasy szkoły podstawowej.

Uchwałę w sprawie referendum ogólnokrajowego Sejm podejmuje większością głosów, w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów.