Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego chce wiedzieć, co uczelnie niepubliczne robią z pieniędzmi na stypendia. Okazuje się bowiem, że nie zawsze trafiają one do studentów.
W tym roku część uczelni niepublicznych nie otrzyma wsparcia na pomoc materialną dla studentów. Powód? Nie przekazały danych niezbędnych do naliczenia dotacji. Chodzi o m.in. Szkołę Główną Politechniczną w Nowym Sączu, Wyższą Szkołę Bankowości i Finansów w Katowicach, Wyższą Szkołę Nauk Prawnych i Administracji im. Leona Petrażyckiego w Wołominie, Wyższą Szkołę Techniczno-Humanistyczną - Kadry dla Europy w Poznaniu czy Wyższą Szkołę Współpracy Międzynarodowej i Regionalnej im. Zygmunta Glogera z siedzibą w Wołominie. – Będziemy wyjaśniać tę sprawę w ministerstwie, tu chodzi tylko o przekazanie sprawozdania – mówi tłumaczy WSWMiR w Wołominie.
Łatanie dziur
Stracić mogą studenci, którzy z uwagi na zaniedbanie szkół nie otrzymają stypendiów rektora, socjalnych czy zapomogi.
– Takie sytuacje niestety się zdarzają – mówi Paweł Kur, rzecznik praw studenta. – Zajmujemy się właśnie sprawą żaka, któremu powinno przysługiwać stypendium socjalne, jednak świadczenia nie otrzymał. Kwestor szkoły twierdzi, że nie ma na nie pieniędzy – mówi.
Co ważne, uczelnia nie wypłaca tych świadczeń z własnej kieszeni, ale jedynie przekazuje je z puli otrzymanej na ten cel z budżetu państwa. Zdarza się jednak, że szkoły wyższe wydają te środki na inne potrzeby. Przykładowo, gdy zabraknie im środków na wynagrodzenia pracowników czy rachunki, łatają dziurę pieniędzmi z funduszu na pomoc studentom, aby zachować płynność finansową. Potem jednak najczęściej zwracają pożyczone pieniądze. Kilka lat temu sprawą nieprawidłowego wykorzystania środków zajmowało się nawet Centralne Biuro Antykorupcyjne, które ujawniło nieprawidłowości przy wydatkowaniu 7,5 mln zł.
Problem jednak istnieje nadal. Ministerstwo Nauki już zapowiada zmiany. Zamierza m.in. lepiej kontrolować uczelnie niepubliczne. Chce, aby pieniądze na pomoc materialną dla studentów gromadziły na osobnym rachunku założonym w Banku Gospodarstwa Krajowego. Wtedy miałoby pewność, że środki wypłacane z niego trafiają na studenckie konta, a uczelnia nie przeznaczy ich na własne pilne wydatki.
Stypendia czy kredyty
– Każde działanie, które zagwarantuje dostępność tych środków dla studentów jest dobre, pytanie jednak jak to będzie funkcjonowało w praktyce – komentuje Paweł Kur. Dodaje też, że przed nami nowa ustawa 2.0 dla uczelni. – Może w niej uda się wypracować nowy, lepszy mechanizm przeznaczania środków na pomoc materialną – wskazuje.
O całkowitą zmianę systemu wnioskują niektórzy eksperci, np. Robert Pawłowski, prezes Fundacji Fundusz Pomocy Studentom. – Obecny system jest wadliwy. Warto wykorzystać nową ustawę dla szkół wyższych jako szansę dla gruntownej zmiany – mówił podczas Narodowego Kongresu Nauki w Łodzi. Nieprawidłowości bowiem nie dotyczą tylko uczelni, ale również studentów, którzy zaniżają swój dochód, aby wyłudzić świadczenie socjalne, a szkoły mają trudność z weryfikacją przekazanych danych.
Jeden z pomysłów na zmianę systemu jest taki, aby środki na pomoc socjalną dla studentów nie były rozdzielane przez uczelnie. Ten obowiązek mogłyby przyjąć miejskie ośrodki pomocy społecznej. Jednak to oznacza nałożenie nowego obowiązku na samorządy. Inna propozycja jest taka, aby stypendia zostały zastąpione przez kredyty studenckie – więcej osób niż obecnie mogłoby jednak skorzystać z umorzenia jego spłaty.
Za mniej radykalną zmianą jest Jacek Pakuła, właściciel pracowni szkoleniowo-doradczej. – System po prostu wymaga korekt. Np. doprecyzowania zasad obliczania dochodu na osobę w rodzinie, czy definicji rodziny – ocenia.
Niektórzy eksperci proponują także, aby przyznanie stypendium socjalnego obwarować dodatkowymi warunkami np. zaliczeniem roku studiów w terminie.
Co ostatecznie znajdzie się w nowej ustawie dla uczelni? Tego na razie resort nauki nie zdradza, mimo, że ma już gotowe 60–70 proc. projektu. Podkreśla jednak, że obecnie sprawdzające się rozwiązania pozostaną bez zmian w nowej ustawie 2.0.