Absolwenci studiów inżynierskich nie mają problemów ze znalezieniem pracy. Ale sposób kształcenia trzeba modyfikować.
O wyzwaniach stojących przed uczelniami debatowano podczas prezentacji Rankingu Studiów Inżynierskich przygotowanego przez Fundację Perspektywy (pisaliśmy o nim w DGP z 17 maja 2017 r.).
Prof. Tadeusz Słomka, rektor Akademii Górniczo-Hutniczej (zajęła drugie miejsce w rankingu jako uczelnia z największą liczbą najlepiej kształcących wydziałów), opowiadał, że 20 lat temu rektorzy przygotowywali plany, jakie kierunki trzeba rozwijać, typując zawody przyszłości. Dziś wolą do tego nie wracać. – Teraz wiadomo, że wiele przewidywań się nie sprawdziło, a wymagania i potrzeby tak szybko się obecnie zmieniają, że trudno powiedzieć, jakie specjalizacje będą potrzebne. Podstawą jest kształcenie osób z otwartą głową – podsumował prof. Słomka.
Zdolności interpersonalne i elastyczność są najbardziej potrzebne na rynku pracy – wynika z badań przeprowadzanych przez jego uczelnię wśród absolwentów i pracodawców, których zapytano o najważniejsze zalety niezbędne obok umiejętności praktycznych, w tym języków obcych oraz doświadczenia zawodowego. – Nie da się przewidzieć, jakie zawody będą przydatne – potwierdził dr Paweł Poszytek, dyrektor generalny Fundacji Rozwoju Systemu Edukacji. – Dlatego musimy rozwijać kreatywne i twórcze myślenie, uczyć pracy w grupie.
Pracodawcy przyznali, że trudno znaleźć nie tylko wykwalifikowanego pracownika – rekrutacja trwa czasem nawet rok, co podkreślał Daniel Szmurło z T-Mobile – ale także takiego, który dysponuje miękkimi umiejętnościami. Te zaś są często kluczowe. Jarosław Dąbrowski, wiceprezes zarządu IGT Poland, wskazał, że np. programista w jego firmie spędza mniej więcej 40 proc. czasu na programowaniu, czyli ok. trzech godzin dziennie. Resztę czasu poświęca na komunikację, wyjaśnianie, planowanie, tworzenie nowych projektów, zazwyczaj wymagających pracy w grupie. Tych umiejętności często pracownicy uczą się dopiero po przyjściu do pracy. – Na studiach podyplomowych prowadziłem dla inżynierów zajęcia z komunikacji. Pytali, po co im takie kształcenie. Po zajęciach przychodzili i mówili, że nie mieli pojęcia, że aż tyle nie wiedzieli – mówił wykładowca jednej z politechnik. – Żeby to zmienić, trzeba odejść od sztywnych programów nauczania – dodał Jarosław Dąbrowski.
Oprócz rozwoju umiejętności miękkich należy stawiać na rozwój kształcenia interdyscyplinarnego. – Żyjemy w czasach, kiedy jeden zawód nie wystarczy – mówił Andrzej Dulka, prezes firmy Alcatel-Lucent Nokia Group. Jak wspominał, sam otrzymał solidne wykształcenie merytoryczne na Wschodzie, by potem na zachodnich uczelniach nauczyć się współpracy, wyznaczania sobie celów i drogi do ich osiągania. – Teraz to są niezbędne umiejętności – mówił. Przy okazji, jego zdaniem, należałoby zredukować nauczanie nieprzydatnych zawodów. – W 2025 r. będą komputery kwantowe, sztuczna inteligencja będzie coraz bardziej powszechna. To oznacza, że nie będą potrzebni analitycy tekstów prawniczych, prosta rachunkowość również będzie wykonywana przez komputery, zmniejszy się zapotrzebowanie na kierowców – wyliczał.
Prof. Tony Chan, rektor Uniwersytetu Technologicznego w Hongkongu, w wywiadzie dla miesięcznika „Perspektywy” mówi wprost: Technologia rozwija się w zawrotnym i nieprzewidywalnym tempie, wielkie biznesy upadają wyparte przez nowe rozwiązania, wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie. Dlatego tajemnicą dobrej edukacji jest nauczanie inżynierów dostosowywania się do nagłych zmian, współpracy. A także umiejętności krytycznego myślenia.
Eksperci są też zgodni, że za kształcenie nowej kadry odpowiedzialność musi wziąć także biznes. – Powinien oferować miejsca praktyk i angażować się w proces edukacji przyszłych pracowników – mówił prof. Tomasz Łodygowski, rektor Politechniki Poznańskiej.
Z badania „Perspektyw” wynika, że na studia szykuje się 77 proc. tegorocznych maturzystów. 23 proc. wybiera kierunki społeczne (administracja, bezpieczeństwo wewnętrzne, prawo, socjologia). Na drugim miejscu uplasowała się medycyna, na którą chciałoby pójść 15 proc. maturzystów. Zainteresowaniem cieszą się nauki techniczne i ścisłe (odpowiednio 14 i 12 proc).