W piątek kończą się ogłoszone przez MEN prekonsultacje pomysłów na podstawy programowe. Naukowcy z Komisji Dydaktycznej Komitetu Nauk o Literaturze PAN nie zostawiają suchej nitki na dokumentach dotyczących języka polskiego.

Ministerstwo Edukacji Narodowej pracuje nad podstawami programowymi dla szkoły podstawowej. Do 9 grudnia można zgłaszać uwagi do pokazanych przez resort szkiców. Choć to dopiero pomysły, a nie projekt rozporządzenia, resort chce, by na ich podstawie wydawnictwa opracowały podręczniki. Tymczasem uwagi, które do dokumentów mają i nauczyciele, i naukowcy są dość poważne.

"Projekt ten nie spełnia elementarnych wymagań merytoryczno-dydaktycznych, jakie stawia się dziś przed nowoczesną edukacją humanistyczną, której fundamentem jest i zawsze powinien być język ojczysty" - piszą Naukowcy z Komisji Dydaktycznej Komitetu Nauk o Literaturze PAN.

"Wobec dotychczasowej praktyki dokument obniża rangę języka polskiego w systemie edukacji, o czym świadczą:

1/ zmniejszona liczba godzin nauczania języka polskiego na ostatnim etapie edukacji;

2/ niezhierarchizowane, niespójne i niekompletne cele kształcenia i wychowania oraz

3/ anachroniczne, dobrane przypadkowo i nieodpowiadające naukowym podstawom nowoczesnej dydaktyki polonistycznej treści kształcenia".

Zdaniem naukowców, z treści projektu podstawy programowej wynika, że jest ona oparta na braku zaufania do ludzi, którzy bezpośrednio pracują z młodzieżą. Dlaczego? "Zaproponowana podstawa programowa w istocie jest programem zawierającym szczegółowe treści nauczania. Nauczyciel nie tylko został pozbawiony prawa wyboru lektur (co jest najbardziej widoczne), ale również prawa dostosowywania toku nauczania do potrzeb uczniów i do własnej koncepcji dydaktycznej. Treść nauczania została bez reszty dookreślona w szczegółowych zapisach odnoszących się do każdej klasy. Powstaje wrażenie, iż podstawa programowa w proponowanej formie jest napisana głównie dla dyrektorów, nadzoru pedagogicznego i systemu egzaminacyjnego. Większość zapisów można łatwo przełożyć na nieskomplikowane zadania"- oceniają.
Zwracają także uwagę, że nie pojawiają się informacje o tym, jaki kształt będzie miał egzamin po ósmej klasie. Wiadomo na razie, że dla pierwszych trzech roczników kończących ośmioletnią podstawówkę, będzie on uproszczony - będzie zawierać tylko test z języka polskiego, matematyki i języka obcego. Później do testu dojdzie jeszcze przedmiot do wyboru spośród: historii, fizyki, geografii, biologii, chemii.

Profesorowie z PAN zauważają, że podstawa programowa obejmuje tylko etap kształcenia w szkole podstawowej. Trudno więc domyślić się jaka jest całościowa wizji edukacji. "Nie wiadomo, jak kompetencje uczniów będą rozwijane w różnych typach szkół średnich, a bez tej wiedzy trudno odpowiedzialnie planować proces dydaktyczny" - piszą do MEN.
Naukowców z PAN niepokoi również wyłaniający się z dokumentu obraz ucznia. "To odtwórca przekazanych mu wiadomości. Kształcenie językowe zasadniczo ogranicza się do abstrakcyjnej dla ucznia wiedzy gramatycznej, natomiast kształcenie literackie nie zakłada samodzielności myślenia, przyjemności lektury, aktywności czytelniczej, opiera się wyłącznie na przymusie. Wiele z proponowanych lektur to pozycje dziś już zdecydowanie przestarzałe i anachroniczne. Nie ma utworów z nowoczesnej literatury dla dzieci i młodzieży, w której podejmowane są bardzo istotne dla młodych ludzi problemy. Sprzeciw budzi zarówno brak utworów z klasyki światowej, jak i rozkład materiału niezgodny z wiedzą o psychologii rozwojowej dziecka" - zaznaczają profesorowie z PAN.

Zarzucają też autorom niestaranność. "Pojawiają się w nim niezręczności językowe, powtórzenia, w wielu miejscach nie ma korelacji między założeniami ogólnymi a zapisami szczegółowymi (np. mowa jest o kształceniu słuchania, a nie ma żadnego zapisu szczegółowego dotyczącego tego zagadnienia) lub między zapisami szczegółowymi (np. wymagana jest znajomość kategorii estetycznych lub gatunków, których nie można powiązać z pozycjami z listy lektur). Niestaranność ta jest wyrazem braku szacunku dla odbiorców dokumentu, czyli nauczycieli" - podkreślają.

Uwagi dotyczą też trybu prac nad dokumentem. "Projekt został opracowany przez anonimowy zespół. Nie zaproszono do konsultacji ekspertów ze środowisk uniwersyteckich, co ujawnia się choćby w doborze lektur (nieznajomość współczesnej literatury dla dzieci i młodzieży) czy projekcie kształcenia językowego, bardzo odległego od współczesnego językoznawstwa".