"Bardzo liczę, że parlament polski przyjmie ustawę prezydencką dotyczącą ochrony krajobrazu. Dzisiaj trzeba chronić, a im więcej ochronimy, tym mniej będziemy musieli ratować w przyszłości i poprawiać, mniej pieniędzy wydawać" - powiedział Komorowski podczas konferencji "Gdzie chcemy żyć - Krajobraz Polski" zorganizowanej w Pałacu Prezydenckim w ramach Forum Debaty Publicznej "Samorząd terytorialny dla Polski".

Prezydent podkreślił, że warto już dziś konsekwentnie i twardo stawiać sprawę ochrony polskiego krajobrazu, "powstrzymania procesu niekoniecznej degradacji, powstrzymania procesów, za które kiedyś przyjdzie srogo płacić, nie tylko tym, że będziemy żyli w brzydkim krajobrazie, w zniszczonym krajobrazie, ale tym, że trzeba będzie coś ratować pod wieloma względami, coś przebudowywać, coś burzyć".

Zaznaczył, że już obecnie w wielu miastach rozwiązywane są tego rodzaju problemy, co rodzi koszty. Jako przykład prezydent podał usuwanie wbudowanych w zabytkową zabudowę szpecących plomb z lat 60. czy 70.

"Póki czas, trzeba bić na alarm, że podobne zagrożenia stoją przed krajobrazem Polski, który jest wartością ogromną. W porównaniu z innymi krajami mamy stosunkowo mniej przetworzony krajobraz, tak jak mieliśmy kiedyś stosunkowo mniej zniszczone środowisko naturalne. Więc warto, póki czas, o ten mniej przekształcony krajobraz zadbać, zachować to wszystko, co jest w nim cenne i co stanowić może pozytywne odróżnienie Polski w dalszym procesie rozwoju ekonomicznego, społecznego, kulturalnego i pod każdym innym względem" - powiedział Komorowski.

Opowiedział też, że gdy kiedyś był na Węgrzech, przewodniczka oprowadzała go po zabytkowym mieście nad Dunajem. Przy okazji wskazała, że miasto miało "część węgierską" i "część słowiańską", dodając, że "to przecież widać". "Tu się poczułem ugodzony w serce" - zaznaczył Komorowski. "Bo mówiła z przyganą, że miasto słowiańskie jest jakieś gorsze" - dodał. Prezydent przyznał, że niestety przewodniczka miała rację, bo w części słowiańskiej "jeden dom był niższy, drugi wyższy, jeden był dalej od drogi, drugi bliżej, jeden drugiemu zabierał światło". Tymczasem w części węgierskiej wszystko było zharmonizowane. "Coś w tym jest, jak się patrzy także dziś na zabudowę w Polsce" - komentował prezydent. "Zawsze gdzieś słyszę ten głos przewodniczki węgierskiej: tu jest miasto słowiańskie" - mówił.

Według prezydenta "to smutne oczywiste prawdy", dlatego teraz, korzystając m.in. ze wsparcia Unii Europejskiej, powinniśmy "budować ład przestrzenny bliższy normom świata zachodniego".

Przed konferencją Komorowski otworzył przed Pałacem Prezydenckim wystawę "Krajobraz dobry i zły". Przy tej okazji także czynił aluzje do trudności z uchwaleniem w Sejmie złożonego przez niego projektu ustawy krajobrazowej. "Cieszę się, że mogłem otworzyć tę wystawę, mam nadzieję, że trafi ona do parlamentu, by parlamentarzyści mogli zobaczyć, co się dzieje z polskim krajobrazem, jeśli w porę nie położy się tamy różnym rozkosznym twórczościom, niszczącym całość krajobrazu" - powiedział prezydent.

Prezydencki projekt tzw. ustawy krajobrazowej trafił do Sejmu latem 2013 r. Nakłada on m.in. obowiązek sporządzania przez samorząd wojewódzki audytu krajobrazowego; mają być w nim zdefiniowane obszary krajobrazów priorytetowych. Dla tych obszarów sejmik województwa ma mieć możliwość ustalania norm prawnych dotyczących wysokości, kształtu budynków i ewentualnie stosowania materiałów miejscowych lub tradycyjnej architektury.

Propozycja przewiduje także m.in. zaostrzenie zasad lokalizacji elektrowni wiatrowych i wszelkich innych obiektów, np. wieżowców, które będą uznane za "dominantę krajobrazową". Tego rodzaju obiekty mogłyby powstać tylko w oparciu o miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, które będą przyjmować gminy. Prace nad projektem cały czas toczą się w sejmowej podkomisji, którą kieruje Iwona Śledzińska-Katarasińska (PO).

Podczas debaty, towarzyszącej konferencji "Gdzie chcemy żyć - Krajobraz Polski" senator Janusz Sepioł (PO) relacjonował raport "Przestrzeń życia Polaków", którego był koordynatorem, a który stworzony został przez niezależnych ekspertów z inspiracji prezydenta.

Z raportu, jak mówił, wynika m.in., że w systemie prawnym jest zbyt mało instrumentów, umożliwiających zarządzanie krajobrazem, że mamy do czynienia z żywiołową urbanizacją, a samorządy są zbyt pasywne w polityce mieszkaniowej. "Dzisiaj dominującym procesem w polskich miastach powinna być ich rewitalizacja" - mówił Sepioł. Główny konserwator przyrody, wiceminister środowiska Piotr Otawski mówił z kolei o "przesunięciu wahadła w stronę ochrony własności, ponad ochronę dobra publicznego". "Zachłysnęliśmy się możliwościami technologicznymi, możliwościami finansowymi, próbując pokazać, że prawo własności jest chronionym konstytucyjnie prawem, ale zgubiliśmy po drodze, że to wszystko powinno służyć ochronie przestrzeni, z której wszyscy korzystamy" - mówił Otawski.

Na początku konferencji prezydent wręczył odznaczenia państwowe grupie osób zasłużonych w ochronie krajobrazu i budowaniu ładu przestrzennego. Przedstawicielom miast wręczono z kolei nagrody w ramach konkursu zorganizowanego przez Towarzystwo Urbanistów Polskich za najlepiej zagospodarowaną przestrzeń publiczną w Polsce. (PAP)