Od kilku tygodni w środowisku adwokackim trwa dyskusja na zainicjowany przez Ministerstwo Sprawiedliwości temat ewentualnego wprowadzenia alternatywnej drogi dojścia do prawniczych profesji.
Zgodnie z tym pomysłem chętnych do zawodu adwokata i radcy prawnego mogłyby kształcić nie tylko samorządy prawnicze, ale także wydziały prawa. Propozycję tę można by uznać za kolejną próbę walki z samorządnością zawodową. Należało się zresztą spodziewać działań będących realizacją niechęci do „korporacjonizmu”, którym to terminem niesłusznie określają politycy, a także media, samorządność zawodów zaufania publicznego, zwłaszcza prawniczych.
Walka z samorządami zawodowymi ma być rzekomo zgodna z wolą i oczekiwaniami społecznymi, a więc innymi słowy, ma służyć pozyskiwaniu elektoratu wyborczego. Po wojnie z Trybunałem Konstytucyjnym, Sądem Najwyższym, sądami powszechnymi i całym wymiarem sprawiedliwości przyszła kolej na samorządy radcowski i adwokacki. Nie spodziewano się tylko tego, że będzie to pomysł wprowadzenia tzw. aplikacji uniwersyteckiej skróconej z trzech do dwóch lat.
Starożytni Rzymianie posługiwali się paremią: is fecit, cui prodest – ten czyni, komu to korzyść przynosi. Korzyścią, którą ma zyskać inicjator tych zmian, jest osłabianie prowadzące do całkowitego zniszczenia samorządności zawodowej. Beneficjentem zaś prowadzenia aplikacji adwokackiej i radcowskiej będą wyższe szkoły publiczne i prywatne, którym to przynieść ma w warunkach obecnego niżu demograficznego oczywistą korzyść materialną.
Intencje, które legły u podstaw tego złego pomysłu, są jasne i czytelne. Mieszczą się one w zaplanowanej strategii ograniczania, aż do całkowitego zniszczenia, samorządności zawodowej, która jest zawarta w programie partii rządzącej, w ramach walki o panowanie nad całym wymiarem sprawiedliwości. Sposób, w jaki robi to obecna władza, sekwencja zdarzeń, jakie miały miejsce w przeszłości i obecnie, potwierdzają, że perfidia tych działań nie zna granic. Pojawiające się zarzuty, że „aktualne szkolenie aplikantów jest mało praktyczne i zbyt masowe”, uzasadniają tę tezę. Tymczasem fakt, że to władza publiczna w sposób nierozważny i nieodpowiedzialny doprowadziła do nadprodukcji prawników poprzez tzw. lex Gosiewski (od nazwiska nieżyjącego już posła Przemysława Gosiewskiego), będącą niekontrolowanym tzw. otwarciem zawodów prawniczych, wzbogaconą przez tzw. deregulację, nie budzi żadnych wątpliwości.
Dlatego też próbę przerzucenia odpowiedzialności na samorządy prawnicze za rzekomo złe wyniki szkolenia ogromnej liczby aplikantów można uznać za działanie niezgodne z etyką i perfidne. Naciski i poparcie władz publicznych wspieranych przez media domagające się obniżenia kryteriów przy przyjmowaniu na aplikacje czy w toku szkolenia uznać należy za działania w dużym stopniu niemoralne.
Masowy nabór na aplikacje trwa i nie zmniejsza się w sposób znaczący. Ta sytuacja spowoduje, że wybuch niezadowolenia społecznego ulegnie tylko przesunięciu w czasie. Chodzi jednak o to, aby to niezadowolenie było skierowane przeciwko prawniczym samorządom zawodowym i to jest celem działania władz publicznych.
Jest rzeczą oczywistą, że hasło „otwierania zawodów prawniczych”, ciągle głoszone, prowadzące do nadmiernego nasycenia rynku, powiększa rzesze bezrobotnych prawników. W wyniku tych działań studenci i absolwenci prawa mogą się czuć oszukani przez polityków, którzy obiecywali im, że będą mogli kompetentnie wykonywać wymarzony i wybrany przez siebie zawód prawniczy. Pomysł aplikacji uniwersyteckich i pozbawienia samorządów prawniczych kompetencji przygotowywania do praktycznego wykonywania zawodu mieści się w programie systematycznego ograniczania samorządów zawodowych i likwidowania ich niezależności.
Obecna władza w ramach stałej walki z samorządnością zawodową stosuje projekt tzw. aplikacji uniwersyteckiej także jako formę kary za krytykę tego, co się dzieje w wymiarze sprawiedliwości.
Chce się pozbawić samorządy prawa do prowadzenia aplikacji przygotowujących do praktycznego wykonywania zawodu, czyli innymi słowy istotnie ograniczyć ich kompetencje. Jest to, co jeszcze gorsze, także próba bezrefleksyjnego przerzucania skutków swoich nieodpowiedzialnych działań na prawnicze samorządy zawodowe. Koszty materialne tych działań poniosą wszyscy obywatele, kiedy świadczyć im będą pomoc prawną słabo przygotowani i źle wykształceni przedstawiciele zawodów prawniczych.
Pamiętamy o wydarzeniu kuriozalnym i bez precedensu, jakim było wystąpienie do Trybunału Konstytucyjnego rzecznika praw obywatelskich o stwierdzenie niezgodności z konstytucją obowiązkowej przynależności do samorządu zawodowego. Wniosek ten szczęśliwie został wycofany przez kolejnego RPO jako bezzasadny.
Powstaje fundamentalne pytanie, dlaczego takie działania są podejmowane? Atakowanie radców prawnych, adwokatów, notariuszy poprzez ograniczanie ich samorządności zawodowej, bo tworzą oni rzekomo zamknięte enklawy elitarnych grup społecznych zwanych niesłusznie korporacjami, to cele działań partii obecnie będącej przy władzy.
Aplikacje prowadzone przez samorządy prawnicze, przy aktywnym udziale doświadczonych mentorów i patronów, będących dla nich wzorcami zawodowymi i osobowymi, to najlepszy sposób przygotowania do praktycznego wykonywania zawodu. W toku aplikacji samorządowej przyszli radcowie prawni i adwokaci nabierają właściwego praktycznego doświadczenia zawodowego, polegającego na zdobywaniu umiejętności, jak stawać przed sądem, pisać pisma procesowe, zadawać pytania świadkom, formułować wnioski dowodowe ustnie i na piśmie, jak wykonywać pomoc prawną w kancelariach oraz negocjować z klientami. To, że aplikacja samorządowa najlepiej przygotowuje do wykonywania zawodu, potwierdzają nie tylko statystyki, ale przede wszystkim praktyka wymiaru sprawiedliwości i ocena klientów. Uczelnie prywatne i publiczne zajmujące się teoretycznym przygotowaniem i dające ogólną wiedzę humanistyczną nigdy nie będą w stanie przygotować należycie do praktycznego wykonywania zawodu.
Teoretycy prawa nigdy nie staną się mentorami i patronami i nie mogą być wzorcami osobowymi i zawodowymi dla aplikantów adwokackich i radcowskich. Takie osoby nigdy nie sprostają wyzwaniom, jakie niesie coraz bardziej skomplikowana rzeczywistość społeczna i gospodarcza, i nigdy nie przyczynią się do poprawy funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości. Pamiętać bowiem należy o tym, że aktywnymi uczestnikami, współuczestnikami wymiaru sprawiedliwości są adwokaci i radcowie prawni jako profesjonalni pełnomocnicy.